poniedziałek, 24 listopada 2008

Telegram z samego srodka Atlantyku

W tym momencie jestem wlasnie w drodze do Miami.5 dni na morzu , wokol nic , tylko woda i niebo , pieknie....tylko turkus i blekit.
Minal juz miesiac , odkad weszlam na poklad i nie wiem kiedy te dni minely. Dopiero teraz zaczynam naprawde tesknic i zaczyna brakowac mi doslownie wszystkiego: domu , rodziny , przyjaciol , na normalnym jedzeniu konczac, doslownie wszystkiego. Pomimo wielu nowych znajomych , czuje sie tu strasznie samotna i pusta w srodku. Zycie statkowe jest wciagajace , ale tez bardzo niebezpieczne i trzeba miec duzy dystans doslownie do wszystkiego. Tu sciany maja oczy i uszy,a ludzie szukaja tylko nowych tematow do plotek. Nic sie nie ukryje, zero prywatnosci. No ale mozna przywyknac a nawet trzeba.Inaczej nie da sie tu przezyc.Kazdy dzien tutaj jest taki sam , tylko praca i crew bar . Czasem na ladzie jakas wycieczka i znow praca i crew bar. Alkohol przelewa sie litrami . Dzis , jak co poniedzialek(w koncu dowiedzialam sie jaki jest dzien tygodnia:) ) mamy w barez karaoke i Filipinczycy beda spiewac:). To smieszni ludzie , zawsze usmiechnieci i zawsze z piosenka na ustach. Ogolnie , ciekawie tu jest . Trzeba zobaczyc samemu....

Brak komentarzy: